Radomierzyce 1945 - mroczna bzdura



 Piotr Jaroszewicz

Redaktor Tomasz Sekielski twierdzi, że odnalazł dowody rzeczowe, które pozwoliły zidentyfikować sprawców zabójstwa Piotra Jaroszewicza, premiera PRL w latach 1970-1980. Prokuratura neguje rolę dziennikarza, ogłaszając jednocześnie, że mordercami małżeństwa Jaroszewiczów byli członkowie tzw. gangu karateków, działającego na przełomie lat 80-tych i 90-tych, związanego z mafią pruszkowską. Ustalenia te zapadły na podstawie dowodów i zeznań zebranych w innym śledztwie. Jeden z podejrzanych o udział w sprawie porwania 10-letniego chłopca postanowił przyjąć status świadka koronnego i przyznał się jednocześnie do udziału (choć nie samego zabójstwa) we włamaniu do willi Jaroszewiczów. Media informują, że dwóch z trzech podejrzanych na podstawie tych zeznań przyznało się do zabójstwa. Jako motyw wskazali rabunek, ale prokuratura rozważa też inne powody.

Przypomnijmy, małżeństwo Jaroszewiczów zostało zamordowane w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. w swojej willi, w podwarszawskim Aninie. Piotr Jaroszewicz był przed śmiercią torturowany. Z domu nie zniknęły kosztowności, które nie były głęboko ukryte (np. cenna kolekcja znaczków). Policja po wejściu na miejsce zbrodni zniszczyła wiele cennych śladów. W 1994 r. zatrzymano w sprawie czterech podejrzanych, jednak z braku dowodów, wszyscy oni zostali uniewinnieni w 1998 r.

Z morderstwem Piotra Jaroszewicza łączone są dwa inne: Jerzego Fonkowicza i Tadeusza Stecia. Obaj już w latach 90-tych XX w. także zostali zamordowani w brutalny sposób (pierwszy po wielogodzinnych torturach, drugi ciosami młotkiem tynkarskim). Morderstwa te nie miały tła rabunkowego a sprawcy nigdy nie zostali wykryci. Obaj byli barwnymi postaciami.

Pochodzący z żydowskiej rodziny Jerzy Fonkowicz przed wojną był aktywistą komunistycznym, członkiem nielegalnych wówczas organizacji - Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej "Spartakus" i Towarzystwa Przyjaciół ZSRR. W czasie wojny był szefem wywiadu Armii Ludowej a po wojnie departamentu kadr MON. Zwieńczeniem jego kariery była posada attache wojskowego w ambasadzie polskiej w Helsinkach. W 1968 r. zwolniony ze służby, czego pośrednim powodem była niejednoznaczna ocena arabsko-izraelskiej wojny sześciodniowej.

Jerzy Fonkowicz

Tadeusz Steć był przewodnikiem sudeckim, miłośnikiem antyków i sztuki, gawędziarzem, inicjatorem i animatorem turystyki na Dolnym Śląsku. Ponoć skupował od lokalnej ludności za grosze bezcenne starodruki, którymi tuż po wojnie na Ziemiach Odzyskanych ludzie palili w piecach. Był jednocześnie niedoszłym zakonnikiem i homoseksualistą.

Tadeusz Steć

W polskiej przestrzeni publicznej szerokie kręgi zatoczyła opowieść, w której trzej panowie znali się z młodych lat, kiedy to pewnego majowego dnia w 1945 r., zawitali w starym poniemieckim dworku, we wsi Radomierzyce przy obecnej granicy polsko - niemieckiej. Jaroszewicz i Fonkowicz byli wówczas oficerami LWP, Steć miał im pomagać jako tłumacz, gdyż dobrze znał język niemiecki. W opuszczonym pałacyku ich grupa odnalazła pancerne drzwi i sejfy w ścianach. Kryły one potężne archiwum dokumentów Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), gromadzonych tam od 1944 r. z rozkazu SS-Brigadefuerehra Waltera Schellenberga. Zawierało ono ok. 300 000 teczek, o średniej grubości 250 arkuszy. 50 000 z nich zawierało dokumenty niemieckiego sztabu generalnego a ok. 20 000 wywiadu wojskowego. Znajdowały się tam także liczne teczki osobowe konfidentów Gestapo na terenie Francji. Ponadto zbiory zawierały także prywatne archiwum rodziny Rotschildów. Po krótkim czasie na miejscu pojawił się oddział Armii Czerwonej a jego dowódca kazał się Polakom wynosić (polecenie zostało ponoć wsparte kopniakami). W lipcu 1945 r. całe archiwum zostało przetransportowane do Moskwy. Podobno jednak Jaroszewiczowi udało się przed wyjazdem z Radomierzyc zabrać ze sobą pakiet dokumentów... Cała trójka utrzymywała ponoć ze sobą kontakt do końca swych dni. Siłą rzeczy pojawiły się przypuszczenia, że mordy na nich były zemstą kogoś, kto ucierpiał w wyniku teczek wyniesionych z radomierzyckiego dworku.

Ta fascynująca historia jest najprawdopodobniej bajką. Do jej zmyślenia przyznał się Henryk Piecuch, emerytowany oficer WOP, autor powieści kryminalno-szpiegowskich. Twierdzi on, że podtrzymywał ją Tadeusz Steć, który miał wielką skłonność do mitomanii. Jako przewodnik sudecki opowiadał turystom niezliczone anegdoty, często z sobą w roli głównej, z których ogromna większość była zmyślona. Jemu samemu schlebiało umieszczenie jego postaci w tak niewiarygodnej opowieści. Świadczą o tym dokumenty, do których dotarła redakcja tygodnika Newsweek - w maju 1945 r. przebywał on nie na ziemiach odzyskanych a w Tyńcu pod Krakowem, gdzie wstąpił w mury klasztorne. Po roku jednak zrezygnował z życia zakonnego. Potwierdzają to zarówno kronika opactwa Benedyktynów jak i napisany przez Stecia życiorys znajdujący się w muzeum regionalnym w Jeleniej Górze, w którym stwierdza on, że na ziemie odzyskane przybył dopiero 1 czerwca 1946 r. Jego znajomi bardzo wątpią by znał Jaroszewicza, ponieważ fakt ten byłby trudny do ukrycia. Sam Piecuch jednoznacznie skrytykował tych, którzy jego powieści politycznej fikcji traktowali jako źródła historyczne.

Nie wiadomo do dziś dlaczego zginęli. Jaroszewicz i Fonkowicz z racji wysokich funkcji, które sprawowali, mieli zapewne wielu wrogów. Steć był homoseksualistą - jeden z jego znajomych utrzymywał, że w młodości miał jakąś sprawę za molestowanie. Śmierci trzech bohaterów tej opowieści zdają się być niezwykłym zbiegiem okoliczności a fikcyjna hipoteza je wyjaśniająca, zaczęła żyć własnym życiem. Wbrew temu co się wielu wydaje, fałszywki (nie znoszę terminu "fake news") nie są wcale znakiem naszych czasów, o czym już na tej witrynie pisałem.  Pozostaje liczyć na to, że śledztwo w sprawie zabójstwa Jaroszewiczów nabierze tempa i wyjaśni cokolwiek więcej w tej mrocznej sprawie.

/źródła:
newsweek.pl, Przemysław Semczuk, "Sensacyjny bohater",
jelonka.com, "Echa zbrodni doskonałej"/

3 komentarze:

  1. ... jeżeli dla Pana pałac w Radomierzycach to pałacyk, to obawiam się, że reszta dywagacji jest podobnej rzetelności... chłopie załóż se bloga modowego!

    OdpowiedzUsuń
  2. no i po co z tak błahej sprawy CHŁOPIE robisz taki problem? pałacyk czy pałac .. jakie to ma znaczenie dla tej całej opowieści....

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisałem o zabójstwie generała Fonkowicza. Jego też nie było w Radomierzycach bo był w tym czasie w innym miejscu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń