Zgoda


Nigdy chyba nie usłyszałem takiej ciszy po seansie, jak po projekcji filmu pt. "Zgoda". Kilkanaście osób zgromadzonych w sali warszawskiego kina Wisła opuszczało ją w całkowitym milczeniu. Świeża produkcja w reżyserii Macieja Sobieszczańskiego ukazuje rzeczywistość Śląska końca wojny, przenosząc widza do wnętrza jednego z polskich obozów karnych przeznaczonych dla Niemców, Ślązaków i Polaków uznanych za wrogów władzy ludowej. Kanwą opowieści jest mgliście zarysowany trójkąt miłosny Polaka, Polki i Niemca, którzy niegdyś mieszkali w jednej wsi a następnie trafili za druty kolczaste w różnych rolach - Polak jako strażnik, Polka i Niemiec jako więźniowie. Treścią tego obrazu jest gehenna więźniów, na których polsko-żydowska załoga obozu mści się za zbrodnie dokonane przez Niemców w czasie kończącej się wojny. Film ukazuje zarówno okrucieństwo i postępującą degenerację zwycięzców jak i straszny los pokonanych (niezależnie od ich winy lub jej braku). Pozostawia on spore pole dla widza w zakresie interpretacji, gdyż wiele wątków nie jest do końca wyjaśnionych. Od strony technicznej, utrzymany jest w bladej tonacji, zapisany na jakby wyblakłej taśmie filmowej. W dobie dominacji heroicznej wersji historii i ścisłego zespolenia jej z propagandą, "Zgoda" jest bez wątpienia perełką, którą docenią wszyscy Ci, którzy dążą do poznania historii prawdziwej, nawet jeśli niewygodnej. W tym zakresie, film ten stanowi bardzo dobre uzupełnienie "Wołynia" Wojciecha Smażowskiego. Wszystkich, którzy chcieliby zgłębić tematykę obozu w Świętochłowicach i innych licznych placówek tego typu we wczesnej Polsce Ludowej odsyłam do książki autorstwa Johna Sacka, pt. "Oko za oko", opowiadającej o powojennej działalności żydowskich oficerów UB, którzy mścili się na Niemcach osadzonych w licznych obozach na Śląsku, budowanych nierzadko na bazie dawnych tego typu placówek niemieckich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz