Ostatnim kandydatem spoza dwóch największych amerykańskich partii politycznych, który w wyborach prezydenckich w USA zdobył głosy elektorskie w wyniku realnego poparcia obywateli (a nie tzw. "wiarołomnych elektorów") był George Wallace, Gubernator Alabamy, zagorzały rasista i segregacjonista.
W 1964 r. przegrał z Lyndonem Johnsonem wyścig o nominację prezydencką Partii Demokratycznej (która nota bene dzisiaj uchodzi za reprezentację postępowej części narodu amerykańskiego) a w kolejnych wyborach w 1968 r. wystartował jako kandydat American Independent Party, ugrupowania postulującego utrzymanie segregacji rasowej w USA. W wyborach otrzymał 9,901,118 głosów, co stanowiło 13.53% ogółu głosujących. Zwyciężył w Georgii, Alabamie, Missisipi, Arkansas i Louisianie co dało mu poparcie 45 elektorów, do których doliczył 1 głos wiarołomnego elektora z Północnej Karoliny (zobowiązanego przez wyborców do poparcia Richarda Nixona). Ponadto był bliski pokonania Nixona w obu Karolinach i w Tennessee. Był najpopularniejszym kandydatem wśród młodych mężczyzn, zdobył też zauważalne poparcie wśród klasy robotniczej z północy i środkowego zachodu, osłabiając kandydata Demokratów Huberta Humphreya. Potem jeszcze dwukrotnie ubiegał się o nominację Partii Demokratycznej w latach 1972 i 1976, jednak bez skutku.
Wallace był rasistą i zwolennikiem utrzymania segregacji. Osobiście np. zagrodził drogę dwóm czarnoskórym obywatelom, którzy chcieli się zapisać na studia na Uniwersytecie Stanowym Alabamy a także zasłynął z brutalnego rozpędzania demonstracji ulicznych Ruchu Praw Obywatelskich. Niektórzy jednak diagnozowali jego polityczną postawę bardziej jako populistyczną niż rasistowską, motywowaną chęcią utrzymywania poparcia w południowych stanach.
W 1972 r. biały dozorca z Wisconsin, Arthur Bremer, popychany kompleksem Herostratesa, dokonał na Wallace’a zamachu. Kula wystrzelona z jego pistoletu w czasie wiecu wyborczego w Laurel w stanie Maryland przeszyła kręgosłup polityka, który w wyniku tego zdarzenia resztę swoich dni spędził na wózku inwalidzkim. Pod koniec życia wyrzekł się rasistowskich poglądów i przeprosił Afroamerykanów za swoje czyny. Zmarł w 1998 r. Bremer został skazany na 63 lata więzienia. W 2007 r. został warunkowo zwolniony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz