TempleOS




Wieczorem, 11 sierpnia 2018 r., maszynista przedsiębiorstwa Union Pacific Railroad, prowadzący pociąg w okolicy miasta The Dalles w stanie Oregon ujrzał ludzką postać na torach. Osoba ta jakiś czas szła przed siebie, w tym samym kierunku co skład. W ostatniej chwili przed zderzeniem, odwróciła się twarzą w stronę lokomotywy a zaraz potem zginęła na miejscu. Policja nie była w stanie ustalić czy był to wypadek, czy samobójstwo, jednak maszynista był przekonany, że ofiara świadomie odebrała sobie życie. Po niedługim czasie, lokalna gazeta The Dalles Chronicle , po wielu telefonicznych zapytaniach mieszkańców miasta, potwierdziła, że zmarłym jest niejaki Terrence Andrew Davis, chory na schizofrenię bezdomny. Czemu śmierć postaci z dna społecznego wzbudziła takie zainteresowanie?

Terry Davis był programistą. Wg niektórych ekspertów, jednym z najwybitniejszych w historii. Mógł zostać gwiazdą światowej informatyki na miarę Steve'a Jobsa lub Steve'a Wozniaka - jednakże uniemożliwiła mu to choroba psychiczna. Ogarnięty manią prześladowczą, skończył na ulicy, błąkając się po zachodnim wybrzeżu USA. Pozostały po nim niepokojące i fascynujące nagrania w serwisie YouTube oraz dzieło jego życia - niezwykły system operacyjny TempleOS, który w zamyśle autora, miał służyć do komunikacji z Bogiem. Niezależnie od celu jaki przyświecał Davisowi, pod pewnymi względami owoc jego pracy uznawany jest za arcydzieło.

Bohater tego tekstu urodził się 1969 r. w Michigan, w katolickiej rodzinie, jako siódme z ośmiorga dzieci. Jego ojciec był inżynierem przemysłowym. Davis w szkole podstawowej miał okazję nauczyć się pracy na komputerze Apple II a następnie, w szkole średniej, poznał tajniki asemblera (języka programowania głębokiego poziomu) przy użyciu znanego wielu z nas mikrokomputera Commodore 64. W 1994 r. ukończył studia na wydziale inżynierii elektrycznej Uniwersytetu stanowego Arizony, równolegle pracując w firmie Ticketmaster jako programista komputerów technologii VAX.

Niestety, już w 1996 r. dała mu znać o sobie choroba umysłowa- Terry zaczął cierpieć na epizody maniakalne, w których prześladowali go kosmici i agenci tajnych służb. Zaczął przekazywać duże sumy pieniędzy na cele charytatywne (czego wcześniej nigdy nie robił), tłumacząc potem, że kazał mu to zrobić sam Bóg, po to by go ocalić. Pewnego dnia wsiadł w samochód i pojechał kilkaset mil na południe, bez celu. W końcu, gdy nabrał przekonania, że radio w jego pojeździe komunikuje się z nim, zatrzymał samochód na środku pustyni i rozebrał go na kawałki, będąc pewnym, że jest on naszpikowany aparaturą śledzącą. Kluczyki wyrzucił w piach i zaczął błąkać się wzdłuż autostrady. Został zatrzymany przez patrol policji, jednak po krótkim czasie spróbował wyskoczyć z policyjnego wozu, co skutkowało złamaniem obojczyka. W szpitalu, gdy zobaczył swoje zdjęcia rentgenowskie, stwierdził, że widnieją na nich urządzenia wszczepione mu przez kosmitów i uciekł z placówki - po nieudanej próbie porwania nieopodal zaparkowanej ciężarówki, został aresztowany. W celi rozebrał się, połamał swoje okulary i próbował użyć oprawek wkładając ich końce do kontaktu, licząc na to, że otworzy elektryczny zamek. Na szczęście były one wykonane z materiałów nieprzewodzących. Po tym wydarzeniu na dwa tygodnie Davis wylądował w szpitalu psychiatrycznym, gdzie następnie udawał się na obserwację co pół roku, do 2003 r. Została u niego zdiagnozowana schizofrenia i psychoza maniakalno-depresyjna.

W 1996 r. próbował jeszcze stworzyć własną firmę mającą rozwijać zaprojektowaną przez niego maszynę, którą po latach eksperci identyfikowali jako protoplastę drukarek 3d. Jednakże wypadek, który nieomal doprowadził do spalenia jego lokalu pokrzyżował te plany. Od tej pory Davis mieszkał z rodzicami w Las Vegas i pobierał zasiłek socjalny dla chorych umysłowo.

Równolegle z rozwojem choroby, Davis doznawał oświecenia religijnego. Chociaż wychowany w katolickiej rodzinie, przez lata był ateistą. W miarę pogłębiania się jego choroby, ogarniała go jednak pasja religijna, której owocem był TempleOS, system operacyjny napisany przez Davisa całkowicie samodzielnie, mający wypełnić biblijną przepowiednią i stać się trzecią świątynią Pana.

Davis rozpoczął pracę nad systemem w 2003 r., początkowo nazywając go J Operating System. Następnie zminiał jego nazwę dwukrotnie (LoseThos, Sparrow OS) by w końcu przyjąć docelową. W 2013 r. ogłosił koniec prac nad systemem następującym komunikatem na swojej witrynie Internetowej: "Świątynia Boga jest gotowa. Teraz Bóg zabije CIA, za nim się rozpleni.".

Pierwotnie autor deklarował, że głównym przeznaczeniem systemu było tworzenie gier video. System ten posiadał otwarty kod źródłowy, grafikę w standardzie VGA z obsługą 16 kolorów, działał w rozdzielczości 640x480. Obsługiwał trzy standardy plików - ISO 9660, powszechnie dziś używany FAT32 oraz stworzony przez autora RedSea. Davis twierdził, że powyższe specyfikacje zostały mu podpowiedziane bezpośrednio przez Boga. System składał się z jądra i autorskiego kompilatora. Jego elementem był też dziwny symulator lotu ptaka drapieżnego oraz niemniej frapująca gra "After Egypt" - wcielaliśmy się w niej w Mojżesza i zarządzaliśmy plemieniem Izraelitów. Mogliśmy przeprowadzać sąd i karać lub wybaczać winy naszych współplemieńców, toczyć bitwę z niewidzialnymi przeciwnikami, wędrować na górę i stawać przed obliczem gorejącego krzaka, który generował losowe przepowiednie - autor porównywał je do glossolalii, daru mówienia różnymi językami. System zamykał się w 100 000 linijkach kodu i co niezwykłe - zajmował ok. 2MB pamięci (najmniejszy funkcjonalny system operacyjny z jakim zetknąłem się osobiście to TinyCore Linux, który w wersji tekstowej zajmuje 11 MB a wersji podstawowej z grafiką 16 MB). Został napisany w również przez Davisa stworzonym języku programowania HolyC, bazującym na językach C i C++.




Uwagę fascynatów informatyki zwróciło uwagę to, że Davis stworzył ten, choć dziwny, to kompletny system operacyjny, od podstaw samodzielnie, co wymagało niesamowitej pracy i umiejętności. Wiele autorytetów wyrażało podziw wobec jego kunsztu a jeden obrazowo porównał stworzenie TempleOS do zbudowania drapacza chmur przez jednego człowieka.

Po ukończeniu prac nad TempleOS Davis aktywnie udzielał się w Internecie, angażując się w dyskusje na forach oraz publikując nagrania w serwisie YouTube. Był agresywny a jego komentarze były niesamowicie rasistowskie - obrażał wszystkich za pomocą słowa "nigger" (czarnuch). W jego wypowiedziach wątki biblijne przeplatały się z wyrazami samouwielbienia ("jestem królem, jestem najlepszym programistą który kiedykolwiek żył"). Wszędzie widział też macki "czarnuchów z CIA", których celem było wyprać jego mózg. Jednym z tych, którym się dostało był twórca Linuxa Linus Torvalds (na marginesie, również słynący z niewyparzonego języka). Na jednym z filmików Davis mówi pod jego adresem "jestem białym człowiekiem, profesjonalistą, więc stworzyłem swój kompilator, nie to co ten czarnuch amator". W wyniku tych zachowań, Davis był blokowany i usuwany z dyskusji, co nie przeszkadzało wielu ekspertom wyrażać się z uznaniem o jego dokonaniach. On sam z resztą, gdy mowa była o tematach informatycznych, wyrażał się logicznie i przejrzyście. Jednocześnie na wizji dokonywał skomplikowanych operacji na kodzie swojego systemu, zdradzając swoje niesamowite umiejętności.


Koniec życia Davisa był smutny. W ostatnich miesiącach poprzedzających swoją śmierć przestał przyjmować leki, twierdząc, że ograniczają one jego kreatywność. Opuścił też dom swojej siostry w Arizonie i zaczął wieść życie włóczęgi. Przemieszczał się przez Kalifornię, aż dotarł do Oregonu. Po drodze nagrywał filmiki, w których obrażał "czarnuchów z CIA", analizował wersy Biblii i opowiadał o swojej przeszłości. Niekiedy agresywnie odnosił się do spotykanych przechodniów - także swoich fanów. Oni z kolei proponowali mu pomoc w postaci jedzenia i noclegu, jednak Davis tego drugiego nigdy nie przyjmował. Raz stwierdził, że jeśli taka będzie wola Boga, jest gotów zabić innego człowieka. Policja w Portland potraktowała tę groźbę poważnie i zachowywała czujność, jednak na szczęście, Davis swej zapowiedzi nie spełnił.


Kilka godzin przed swoją śmiercią nagrał ostatni filmik (który zachował się do dziś w serwisie YouTube). Powiedział w nim, że znalazł sposób aby się oczyścić. Poinformował, że usunął swoje filmiki z sieci aby jej nie zaśmiecać. Swój wywód zakończył zdaniem "Dobrze jest być królem. A może... Może ja jestem małą dziwną osobą, która chodzi w te i we wte? Nieważne...".

Wiele filmików Davisa zachowało się jednak w sieci. To smutne świadectwo zniszczenia genialnego umysłu przez straszną chorobę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz