Ribbentrop - Beck. Czy pakt Polska - Niemcy był możliwy?

 
 
W 2012 r. Piotr Zychowicz opublikował książkę pt. "Pakt Ribbentrop-Beck". Przedstawił w niej wizję historii alternatywnej, w której Polska ulega żądaniom Hitlera z 1939 r. i staje się sojusznikiem III Rzeszy. Autor w swojej pracy przekonuje czytelnika, że gdyby kierujący polską polityką zagraniczną minister Józef Beck podjął wówczas inną decyzję i ugiął pod naciskiem Niemców, sytuacja Polski i Polaków byłaby lepsza od tej, która zaistniała w rzeczywistości. Teza ta nie była w polskiej historiografii nowością - wcześniej podobne poglądy prezentowali profesorowie  Jerzy Łojek i Paweł Wieczorkiewicz. Jednak praca Zychowicza wywołała ożywioną debatę, której pokłosiem jest wydana w 2018 r. książka "Ribbentrop-Beck. Czy pakt Polska-Niemcy był możliwy?" autorstwa Piotra Gursztyna. Jest ona mową obrony ministra Becka, w której zebrano szereg argumentów przemawiających za tym, że polskie władze w okresie bezpośrednio poprzedzającym Drugą Wojnę Światową postąpiły słusznie decydując się na odrzucenie niemieckich żądań i w konsekwencji wojnę z Rzeszą.

Gursztyn wykonał niewątpliwie dużą pracę. Zebrał szereg faktów, dokumentów i przekazów. Przyjrzał się ówczesnej scenie geopolitycznej Europy i przeanalizował chronologicznie drogę hitlerowskich Niemiec do wojny. Poświęcił również dużo uwagi Czechosłowacji oraz zamieszkującym je dwóm narodom, które jak wiemy z historii, poszły zupełnie inną drogą niż Polacy w czasie wielkiej światowej zawieruchy. Zmieszał z błotem dwóch idoli przeciwników Becka (których autor określa mianem "realistów", zawsze używając cudzysłowu), Stanisława Mackiewicza i Władysława Studnickiego. Pierwszego z nich opisał jako narcyza i mitomana, zamieniającego post factum swe całkowicie nietrafione prognozy na mentorskie wywody, drugiego zaś przedstawił jako ekscentrycznego starca, którego szczęściem było to, że nie pełnił żadnej oficjalnej funkcji. Książka jest napisana bardziej naukowym językiem niż "Pakt Ribbentrop - Beck" Zychowicza i nieco trudniej się ją czyta. Niemniej jednak, jest to praca wartościowa, warta poświęcenia jej czasu.

Niezależnie od powyższego, Gursztyn mnie nie przekonał. Nie chcę przez to powiedzieć, że w sporze o ten fragment polskiej historii dzielę okop z Zychowiczem - wciąż żadna ze stron nie przeciągnęła mnie na swoją stronę. Jednak obrońca ministra Becka w zbyt dużym stopniu odwołuje się do emocji (co jest dość charakterystyczne dla Piłsudczyków, za którego Gursztyna uważam). Bardzo często pada w jego książce argument, że polskie władze nie mogły zachować się w sposób inny niż to uczyniły, gdyż polska opinia publiczna i wojsko były w jednoznacznie bojowych nastrojach i nie zgodziłyby się na oddanie Niemcom bez walki Gdańska. Autor całkowicie jednak nie bierze pod uwagę scenariusza, który sam dokładnie opisał i przeanalizował, a który wydarzył się w sąsiedniej Czechosłowacji.

Polacy mają zupełnie wypaczony obraz Czechów, zbudowany na lekturze przygód dobrego wojaka Szwejka i współczesnych reklamach piwa. Postrzegają swoich południowych sąsiadów jako poczciwych pacyfistów, którzy w przeciwieństwie do Polaków spokojem a nie brawurą rozwiązują swoje problemy. Gursztyn zwraca jednak uwagę na to, że, w 1938 r. naród czeski wcale nie był szczęśliwy w wyniku decyzji, którą ostatecznie podjęli jego przywódcy, dając się złamać Hitlerowi. Po wkroczeniu Niemców do Sudetenlandu, w Pradze odbyły się wielotysięczne demonstracje a czescy wojskowi poważnie przygotowywali się do przeprowadzenia puczu. Czescy politycy mogli wtedy spróbować stawić opór, bo ich naród chciał się bić. Jednakże tego nie zrobili. Nie chcę ich tu obwoływać bohaterami, ale nie sposób zauważyć tego, że dalszy los Czech w czasie Drugiej Wojny Światowej był nieporównywalnie lepszy niż los Polski.

Gursztyn dokładnie opisuje przykład czeski, jednak nie wywodzi z niego wniosku, że Polskę mógł czekać inny scenariusz, niż ten najczarniejszy, zaistniały w rzeczywistości. Czesi bowiem, pomimo tego, że byli Słowianami - a więc dla nazistów podludźmi, przeszli przez wojnę ze stratami nieporównywalnie mniejszymi od Polaków. Autor chwyta się natomiast przykładu Norwegii, która pomimo tego, że zdecydowała się stawić Niemcom opór zbrojny, została przez nich (jako kraj germański) potraktowana łagodnie. Ową nierówność w ocenianiu przykładów uważam za  słabość tej książki.

Nie zajmując wciąż pozycji w sporze o to czy minister Beck miał rację czy też nie, oraz widząc luki w wywodach Gursztyna, zachęcam do przeczytania jego książki. W komplecie z pracą Zychowicza oba tytuły dają szeroką perspektywę genezy najbardziej tragicznych momentów w historii Polski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz