Batalion 202

Dywizjon 303 jest znany ogromnej większości Polaków. Liczba oznaczająca jednostkę lotników polskich walczących w obronie Wielkiej Brytanii symbolizuję chwałę, odwagę i bohaterstwo. Niewielu natomiast słyszało o Batalionie 202. Ten numer z kolei, może oznaczać w historii Polski coś zupełnie innego. Przede wszystkim to, że na wojnie czarno-biały obraz rzeczywistości rozmywa się, a zastępuje go ponure spektrum wielu odcieni szarości.

Powszechne przeświadczenie, że Polacy nie oddali żadnej jednostki do dyspozycji hitlerowskich Niemiec jest nieprawdziwe. Jedną z nich był Shutzmannschafts Batallion 202, formalnie oddział niemieckiej policji pomocniczej, w rzeczywistości jednostka o charakterze zmilitaryzowanym.

W maju 1942 r. w Krakowie, Niemcy ogłosili nabór do nowej jednostki polskiej policji, zapraszając do wstąpienia mężczyzn w wieku od 20 do 30 lat. Na wezwanie odpowiedziało kilkuset chętnych. W części byli to drobni przestępcy, w części osoby w ciężkiej sytuacji bytowej. Zostali oni skierowani do obozu szkoleniowego Waffen-SS w Pustkowie pod Dębicą. Szkolenie, które odebrali zdradzało, że Niemcy nie przewidują użycia jednostki do zadań policyjnych, lecz niezgodnie z jej statusem formalnym, do walki z partyzantką. Przeszło je ok. 500 rekrutów, którzy na końcu składali przysięgę, w której zawarta była wzmianka o walce z bolszewizmem. Dowódcą jednostki został volksdeutsch, mjr. Ignacy Kowalski, jednak ostatnie słowo miał niższy rangą Niemiec, kpt. Tschandel (wg. niektórych źródeł: Tschnader). Podoficerowie byli w dużej części Niemcami lub volksdeutschami.

Batalion 202 został relokowany na Białoruś, do Borysowa, gdzie miał zwalczać oddziały partyzantki radzieckiej. Jednak ze swych zadań wywiązywał się źle. Morale było niskie, dochodziło do starć między Polakami a Niemcami wewnątrz batalionu oraz przypadków dezercji. Wielokrotnie żołnierze Batalionu 202 szukali kontaktu z partyzantką radziecką i z AK. Pojawił się nawet pomysł przejścia jednostki w całości na stronę AK, jednak Niemcy wykryli spisek i ją rozbroili. Nastroje w oddziale poprawiło nieco ujawnienie zbrodni w Katyniu, co wywołało wśród jego żołnierzy nastroje antybolszewickie. Niemcy postanowili dać im jeszcze jedną szansę, jednak po kolejnych zupełnie nieudanych operacjach przeciw partyzantom radzieckim, Niemcy zdecydowali się wycofać jednostkę z akcji.

I wtedy ktoś w niemieckim dowództwie wpadł na pomysł, aby wysłać Batalion 202 na Wołyń. Towarzyszyło temu proste założenie - skoro na ziemiach opanowanych przez Niemcy, Ukraińcy mordują Polaków, niech Polacy bronią się sami.

Gdy żołnierze Batalionu 202 przybyli na Wołyń i na własne oczy ujrzeli ludobójstwo dokonywane przez UPA, wpadli w rozpacz, a potem gniew. Wzywani na pomoc polskim wioskom, wyruszali ze swych koszar na zamku Czartoryskich w Klewaniu, głównie po to by zobaczyć zgliszcza i zmasakrowane zwłoki polskich chłopów. Szybko zaczęli więc przeprowadzać akcje odwetowe. Pacyfikowali ukraińskie wsie, mordowali ludność cywilną i palili cerkwie. Wielu z nich zginęło w walkach z UPA, a ci którzy trafili żywcem w ręce Ukraińców ginęli w strasznych męczarniach. Mimo to, Batalion 202 mógł liczyć na uzupełnienia - młodzi Polacy z Wołynia garnęli się w jego szeregi. Niemcy widząc skuteczność jednostki, szybko sformowali drugi polski batalion, nr 107. Jednak ten szybko rozbroił swoich niemieckich dowódców i w całości przeszedł na stronę 27 Dywizji Wołyńskiej AK.

Na zmaku w Klewaniu stacjonował też batalion pomocniczy złożony z Ukraińców - między nim a batalionem 202 dochodziło do brutalnych burd, co spowodowało, że obie jednostki Niemcy musieli rozdzielić. Batalion 202 został dwukrotnie przeniesiony, jednak w każdym nowym miejscu dyslokacji nie przestawał bronić ludności polskiej i wyrzynać ukraińskiej. Pod koniec 1943 doszło do masowej dezercji z szeregów Batalionu 202 do AK. Jego resztka, w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej, została ewakuowana w głąb Niemiec, pod Stuttgart. Niemcy nie wiedzieli co z nią zrobić, w końcu rozkazem Heinricha Himmlera, 8 maja 1944 r., Batalion 202 został rozformowany.

Po wojnie UB interesowała się Batalionem 202 i próbowała odtworzyć jego stan osobowy, zwłaszcza skład pionu dowódczego. Jednak co ciekawe - była wobec wykrytych jego żołnierzy wyrozumiała, a wyroki, które wobec nich zapadały, jak na tamte czasy bardzo łagodne, do 3 lat więzienia.

Batalion 202 zapisał mroczną kartę, mordując ukraińskie kobiety i dzieci, jednak Niemcy przysyłając go na Wołyń, zrobili więcej dla obrony tamtejszej ludności przed UPA, niż polskie państwo podziemne. Choć jest to smutna i mroczna historia, warto o niej pamiętać.

/pisząc korzystałem z: P. Zychowicz, "Opcja Niemiecka", str. 218-227/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz